Zaprzyjaźniam się z każdym tworem z moją rdzawą towarzyszką. Trzeba umieć z nią postępować, dużo głaskać i gładzić, a potrafi się odwdzięczyć :) Odkrywam w sobie dziecięcą radość tworzenia! To inny rodzaj radości niż filcowanie. Chyba bliższy moim wewnętrznym potrzebom. Zawsze ciągnęło mnie do rzeźby, czasem wręcz czułam nieodpartą potrzebę tworzenia. Budziłam się w nocy i wiedziałam, że moje palce pragną coś powiedzieć. Czasem nie miałam w czym tworzyć, wtedy lądowało w łapkach cokolwiek. Pamiętam twarz przyjaciela stworzoną o 3 w nocy z...? otrębów na pewno :) pewnie jakiejś mąki tam naładowałam, nie pamiętam już. Ale pamiętam tą siłę, która mnie pchała do takich działań.
Mając wielką pakę gliny pod ręką mogę wszystko! :) I mogę kiedy chcę :)
Ostatnia, szara główka to takie wieczorne zabawy z gliną samoutwardzalną. Dobrze się z niej lepi, trudność stanowił rozmiar główki - jakieś 2 cm długości :) W planach jest głowa z czerwonej gliny 1:1 czyli normalnych człowieczych rozmiarów. Przyda się jako manekin :)
Wykończenia doczekały się kolczyki z samoutwardzalnej. Pomalowane, obpstrykane i wstawione do sklepu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz